poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Od Leona - Gniazdo

Ada zniknęła, nie było już po niej śladu. Razem z Jake'iem ruszyliśmy przed siebie. Znaleźliśmy jakąś małą chatę. Wchodząc do środka spostrzegłem wejście do piwnicy. Było szczelnie zamknięte i do tego trzeba było znać kod.
Po tym jak udało się znaleźć wszystkie części kodu otworzyliśmy klapę. Zeszliśmy na dół. Chodziliśmy od pomieszczenia do pomieszczenia. W jednym z nich były kokony. Jake dostrzegł w jednym z nich Sherry. Wyjął nóż i rozciął go po czym wyciągnął ją z środka. Błagał aby się obudziła lecz ona ani drgnęła. Obróciłem się za siebie i zobaczyłem Weskera.
- Ty żyjesz... - warknałem
- Owszem - zaśmiał się
- Ty... - zaczął Jake
- Czego chce ten marny człowieczek? - zakpił Wesker
- To jest twój syn dupku - szepnąłem
- Cos powiedział? - warknął

<Jake?>



Od Ady - Słodko

Afryka...kontynent najbardziej czysty. Jest tam najmniej j'avo i tych innych bestii. Jednak to nie znaczy, że nie ma tam nic. Owszem mniej, ale najczęściej spotykani tam zarażeni wirusem C to bioorganiczni. Wyruszyłam tam, ponieważ szukam pewnego człowieka imieniem Deirk. Jak nie Simmons to teraz ten. Przechodząc dachami budynków usłyszałam jakiś hałas. Domyślam się, że to jakiś niemądra istota ludzka wyszła na zewnątrz. Ci ludzie momentami mnie denerwują. Postanowiłam tam pobiec. Śmiesznie się złożyło, Ustanak żyje. No cóż trza się go pozbyć. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Leona i Jake'a. Skoczyłam przed nich.
- No to co? Zaczynamy zabawę chłopcy? - uśmiechnęłam się i skutecznie uniknęłam ataku potwora
Zaśmiałam się widząc walczących z Ustanakiem mężczyzn. Szło im to dość...nieporadnie?
Gdy udało się nam uciec...przepraszam im. Podeszłam do Leona. Ujęłam w dłonie jego twarz i pocałowałam go namiętnie. Niestety nie mogę z nimi zostać dłużej...mam swoje sprawy. Używając linki z hakiem wspięłam się na jakiś dom i ruszyłam do swojego celu.

<Leon?>

Od Leona - Ustanak

- Co? Co Ty tu robisz? - zapytałem
- A jak myślisz? - zapytał
- Zapewne szukasz lepszego schronienia bo w tamtym prawie Ci życie odebrali co? – zaśmiałem się
- Błąd, szukam Sherry - odpowiedział
Co? Szuka Sherry? Czy on się w niej…niedorzeczne. Ale w Afryce? To dziwne!
- O kurwa spieprzajmy - krzyknął
- Co do…. - nie dokończyłem
- To oni - krzyknął
Zaczęliśmy uciekać stanęliśmy przed kupą śmieci. Naszym oczom ukazał się Ustanak.
- Mało mu? - zapytał
-No raczej! - odpowiedziałem
Nagle zjawiła się ona.
<Ada?>

piątek, 18 kwietnia 2014

Od Jeak'a - Zrąbana plaga

Pieprzona zaraza zmusiła mnie do opuszczenia kolejnego kraju. Umbrella nadal stara się mnie zlikwidować. Do tego nie wiem gdzie jest Sherry. Dlaczego wszystko musi się sypać przez ten pieprzony świat? Tu nic nie jest normalne. Wszędzie zombie, wszędzie. Obecnie przebywam w europie gdzie też nie jest lepiej. Przynajmniej jestem w bezpiecznym miejscu. Tylko co z tego? Muszę znaleźć Sherry. Mam nadzieję, że jeszcze żyje. No nic, zgarnę jakąś broń, amunicje i ruszam w drogę. Może jakimś cudem kogoś po drodze spotkam.
Szlag! Cała Afryka zarażona. Nie ma już ni skrawka ziemi która była by czysta. Bez tego plugastwa. Mało jest ludzi niezarażonych. Wszystko jest takie nierealne, wręcz zabawne. Kiedyś myślałem o ludiach jak o...potworach. Teraz wiem po co im ta pieprzona krew. Wracając do tematu. Schroniłem się w jakimś starym budynku. Myślę, że J'AVO tutaj mnie nie dopadną. Usłyszałem jakieś kroki. Wychyliłem się trochę zza pudeł i zobaczyłem Leona.
- Ps...Leoś... - odezwałem się

<Leoś? ^^>